przystanek Bożej Chwały - uzdrowienie nadchodzi

w ubiegłym tygodniu doświadczyłem Bożego uzdrowienia, co było dla mnie wyjątkowym przeżyciem z uwagi na dwa aspekty. po pierwsze do tej pory wydawało mi się, że jestem odporny na wszelkie akty uzdrowienia. kilka razy ktoś modlił się o uzdrowienie silnego bólu głowy, kładąc na mnie ręce... i nic. kończyło się na tym, że musiałem zażyć tabletkę. inaczej ma się sprawa, kiedy ja modlę się za kogoś. wielokrotnie Bóg posłużył się mną i byłem świadkiem, jak ludzie byli uzdrawiani pod moimi rękoma. druga sprawa, która wywarła na mnie tak wielkie wrażenie, to fakt, że nikt się za mnie nie modlił i nie zostało wypowiedziane nawet jedno słowo. wydarzyło się to w ubiegłym tygodniu. w środku nocy obudził mnie straszny ból w okolicach brzucha. był cały twardy i obolały, a w środku odczuwałem, jakbym miał potężny kamień, który mi ciążył. wstałem i poszedłem do łazienki z nadzieją, że tam ulżę swoim dolegliwościom, ale nic się takiego nie wydarzyło. wróciłem do łóżka i leżąc bez ruchu, po chwili zasnąłem zmęczony. nad ranem znów obudziłem się z tym samym bólem i ciężarem w brzuchu. nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca, bo żadna pozycja nie przynosiła ulgi. odczuwałem, jakby kamień w moim brzuchu był jeszcze większy i jeszcze cięższy. w pewnym momencie położyłem rękę na tym twardym i obolałym brzuchu i pomyślałem jedno słowo: uzdrowienie! wówczas poczułem coś niesamowitego. to coś rozpoczęło się w miejscu, gdzie kończą się płuca. to się chyba nazywa splot słoneczny i przesuwało się przez brzuch coraz niżej. to było takie odczucie, jakby cały ciężar z brzucha i cały ból milimetr po milimetrze odchodził. czułem, jak już górna część brzucha jest lekka, miękka i zdrowa, a dalsza część tego uzdrowienia przemieszcza się coraz niżej. trwało to kilka sekund. kiedy całe to dziwne uczucie doszło do dolnych części brzucha, nagle wszystko się skończyło. leżałem i bałem się ruszyć, aby sprawdzić czy rzeczywiście to koniec bólu. było mi tak lekko i błogo, że nie chciałem tego stanu przerywać, bo może czasem coś mnie zaboli. po chwili jednak zacząłem dotykać miejsc, które jeszcze przed chwilą były obolałe. brzuch był miękki, nie było żadnego bólu, a cały ciężar zniknął, jakby ktoś wyciągnął ze mnie ogromny głaz. znów zasnąłem, ale tym razem z uśmiechem na twarzy i z ogromną wdzięcznością dla Pana, który zrobił mi tak niezwykłą niespodziankę. uświadomiłem sobie, że tak często napinamy się i tak bardzo prężymy, wyszukując i wypowiadając słowa, które przekonałyby Boga o potrzebie uzdrowienia, a tu okazuje się, że nie potrzeba żadnych słów, a tylko westchnienie przepełnione wiarą. Bóg w niezależny i suwerenny sposób uzdrawia, bo taka jest Jego wola, bo taki jest Jego charakter. Bóg pokazał mi już wielokrotnie, że dziś uzdrawia tak samo jak dawniej, że dar uzdrawiania nadal istnieje i ma się dobrze. nawet, jeśli w moim życiu nie zawsze widzę namacalne dowody uzdrowienia, nawet jeśli będę musiał z jakichś powodów połknąć jeszcze kilka tabletek od bólu głowy, to słowo, które wypowiedział Bóg jest ponad moje doświadczenie i namacalne dowody. wiem, że przyjdzie taki przełom, jak tej nocy i Bóg uzdrowi każdą chorobę, bo wiara to oczekiwanie i pewność, że Boże słowo zawsze spełnia swoje obietnice.

leszek