skłony i podskoki

dziś przystanek centrum rozbłysnął. był z nami na nabożeństwie nasz przyjaciel paweł, co nie jest codziennością. miał skrzywiony wyraz twarzy, jak się okazało przez ból kręgosłupa, który promieniując na nogę nie pozwalał mu normalnie chodzić. paweł całe nabożeństwo stał, bo tylko w tej pozycji mógł znieść ból, który nie znikał mimo silnych leków przeciwbólowych. nie zgadzamy się z takim stanem!!!

razem z leszkiem zabraliśmy pawła w ciche i ustronne miejsce. opowiedzieliśmy o cudach jakich dokonywał Jezus i jego uczniowie, po czym zaczęliśmy się modlić. wielbiliśmy Boga i prostymi, ale bardzo konkretnymi słowami gromiliśmy ból, rozkazywaliśmy! ogłaszaliśmy uzdrowienie i powrót do normalności.

-  paweł, czy coś czułeś? czy coś się zmieniło? – zapytaliśmy.

- nie, nic nie czułem – odparł.

- sprawdź, czy są jakieś zmiany – zachęcił dość pewnie leszek.  

paweł spróbował się pochylić i ku zdziwieniu nas wszystkich dotknął palcami ziemi. poruszał nogą.

- jeszcze trochę boli. dużo mniej, ale coś jeszcze czuję – urwał z niedowierzaniem.

modliliśmy się dalej. wołaliśmy o pełne uwolnienie od choroby i stało się! paweł ponownie się pochylał. chodził dookoła nas.

- nie! nie wierzę, to niemożliwe. to nie może być prawdą – uśmiechał się i cieszył pełnym uzdrowieniem, mocno stąpając nogami po ziemi i zataczając kręgi biodrami.

uśmiechaliśmy się z leszkiem, patrząc na wszystko trochę z niedowierzaniem wielbiliśmy naszego Boga!

modliliśmy się dalej. tym razem o uwolnienie od nałogu… czekamy na wieści od pawła. wiemy, że Bóg jest wielki!

radek