cud na rękach

dzisiaj wieczorem zostałem w domu sam z moją 5 miesięczną córką. było po 20:00 i zwyczajowo powinna już spać, ale coś było nie tak. była niespokojna, marudna i cały czas popłakiwała. nic nie pomagało. wyczułem, że jest dziwnie rozpalona. termometr wskazał 38,5 :)  wszystko było jasne, zaraziła się od starszego brata. 

chodziłem z nią na rekach po całym domu i na małe chwile się uspokajała. w końcu przysnęła na moich rękach. usiadłem z nią na fotelu i zacząłem się modlić. uwielbiałem Boga i wyganiałem chorobę. cały czas była rozpalona i przebudzała się... gdzieś po pół godziny modlitwy poczułem, nagle, po prostu wyczułem jak gorączka zniknęła! totalne uzdrowienie! moja córka zapadła w spokojny i twardy sen. ale modlitwa się nie skończyła. kolejne pół godziny uwielbienia i dziękczynienia  :)

nigdy dotąd nie byłem tak blisko cudu. dziękuję Ci Boże, że mogłem w imieniu Jezusa wypędzić chorobę i Cię uwielbić!

radek