mój prawdziwy Tato

rodzice często powtarzali nam, że musimy do czegoś dorosnąć. dzisiaj, chociaż jestem młodą osobą, zaczynam rozumieć te słowa. zaczynam też rozumieć czym jest wzrastanie w poznawaniu Boga, w rozumieniu Jego natury oraz postępowania wobec nas. 

jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga… kiedyś nie rozumiałam tych słów. Bóg był dla mnie kimś obcym, okrutnym, często bezwzględnym. był czas, kiedy nie próbowałam Go nawet poznać, zrozumieć. nie wiedziałam jak ludzie mogą mówić, że Bóg jest miłością, kiedy w świecie istnieje tak wiele zła, okrucieństwa, nienawiści. a podobno „pragnienie dobra tkwi w każdym sercu…”

obraz Boga w naszych umysłach i sercach często walczy z obrazem Jego wielkiej miłości przedstawionej w Biblii. jest to związane z wzorcami wpajanymi nam od dzieciństwa na temat tego jaki jest Bóg, na temat Jego istnienia i działania w naszym życiu, bądź całkowitego odrzucenia Jego osoby. ale to nie wszystko. również nasze doświadczenia pokazują jak postrzeganie świata i ludzi przekłada się na postrzeganie naszego Ojca w niebie.

mój ziemski tato przez wiele lat bardzo krzywdził mnie, moją mamę i siostry. zawsze wydawał mi się taki duży, zły i groźny. gdy po latach musiałam się z nim spotkać – drżałam jak liść na wietrze. mój mąż nie potrafił tego zrozumieć, mówił, że mój tata nie jest żadnym osiłkiem, żebym się uspokoiła, wyciszyła… jednak żal i strach, który miałam w sobie, oczy dziecka, którymi patrzyłam na niego nie pozwalały mi na trzeźwą ocenę sytuacji.

przez wiele lat taki właśnie był dla mnie Bóg – wymagający, karzący, bezwzględny… musiałam długo walczyć z bliznami z dzieciństwa, aby dostrzec, że to nie Boga mam cały czas przed oczyma, ale mojego ziemskiego tatę. Bóg jest inny, ciepły, miły, delikatny, właśnie taki, jakiego można sobie wymarzyć! po latach zrozumiałam, że był wszystkim, czego nie doświadczyłam od mojego ziemskiego taty – przytuleniem, pocałunkiem w czółko kiedy było źle, mocną dłonią, która chroniła przed upadkiem…

przez długi czas nie potrafiłam wybaczyć tacie tego, co zrobił. teraz wiem, że to nie był on, lecz szatan, któremu pozwolił na kierowanie swoim życiem. Bóg pokazał mi, jak biednym człowiekiem jest mój tata… jak wiele stracił, może nawet o tym nie wiedząc… tacy ludzie potrzebują nie tyle naszego potępienia, ile modlitwy. dziwię się, że piszę te słowa, ale to właśnie czuję. wiem, że w sercu każdego człowieka jest Boże dobro i że za wiele rzeczy odpowiedzialne są okoliczności, dzieciństwo, brak odpowiednich wzorców. na szczęście jest ratunek w Bogu, który potrafi nas od tego uwolnić, uzdrowić nasze zranione serca, przytulić i zmienić życie…

tylko On. tylko Jego moc. tylko Jego siła.

pola