przystanek Bożej Chwały - nie widać niewidzenia... i depresji

via fundir.org

via fundir.org

26 grudnia. jestem z mężem w ciechocinku. to bardzo blisko od olsztyna. chcemy odwiedzić tam moją ciocię i jej córkę – marię… nie możemy. ciocia jest od kilku tygodni w głębokiej depresji. rozmowa telefoniczna ze mną jest dla niej ogromnym wysiłkiem. dowiadujemy się też, że jej córka – maria, cierpi na nieuleczalną chorobę oczu, która prowadzi do zupełnej utraty wzroku. raz w miesiącu musi przyjmować zastrzyk, którego koszt wynosi 2 600 zł. trudno to pokryć z jej nauczycielskiej pensji… jesteśmy wstrząśnięci. od razu oferujemy pomoc finansową, ale, przede wszystkim modlitwę… mija tydzień. jesteśmy na przystanku niebo w szczecinie. wielbimy naszego Pana, wywyższamy Go i oddajemy Mu chwałę. nie zgadzamy się na chorobę oczu marii. wiarą i Mocą Ducha Świętego, w imieniu Jezusa Chrystusa wyrzucamy ją z niej... w następny piątek, wieczorem, w domu, grupka wiernych z pn spotyka się na modlitwie. znów trwa uwielbienie i oddawanie chwały Bogu. niebo przybliża się. następuje w Jego Mocy gromienie depresji mojej cioci… jest 20 stycznia. dzwoni do mnie maria. nie może pohamować łez. płacze ze szczęścia. dziękuje za wszystko. mówi, że nie czuje się już tak osamotniona w swoim problemie, czuje się otoczona modlitwą i ma ogromny pokój w sercu. depresja cioci nagle zniknęła w sobotę, po naszej piątkowej modlitwie! a ona sama przeżywa szok, bo to co niemożliwe - stało się możliwe… po paru dniach od naszej ciechocińskiej rozmowy… lepiej widzi! Chwała naszemu Panu za wszystko, co dla nas czyni. alleluja!

agnieszka